wtorek, 3 czerwca 2014

rozdział 19- Czy widzisz, że w naszym życiu zawsze przeważały pytania?

Wyszeptał tylko jedno słowo:
-Uciekaj...
*narrator*
Ally jakby zamurowało. Nie potrafiła ruszyć żadną z kończyn. W sumie można śmiało powiedzieć, że w jednym momencie straciła odwagę, jak i poczucie bezpieczeństwa. Stała w jednym miejscu wpatrując się w starszego człowieka, kryjącego się pod płaszczem nocy. Nie wiedziała ile minut minęło, dawno straciła poczucie czasu. Wiedziała tylko tyle, że nic się nie stało. Było zupełnie cicho. Nie słyszała nic poza własnym oddechem. Więc co znaczyło "uciekaj" wypowiedziane z ust mężczyzny? Przecież... nic się nie działo i nic nie zapowiadało aby coś miało się stać. Stali tak oboje, ledwo dostrzegają siebie nawzajem.
- Uciekaj! Słyszysz?- krzyknął nagle staruszek.- On w każdej chwili może tu przyjść!- dokończył.
- Ale... kt..- Ally nie zdążyła dokończyć pytania. W jednej sekundzie stały się trzy rzeczy. Staruszek upadł na ścieżkę, zza drzew wyłoniły się dwaj dorośli mężczyźni, a Ally ktoś z hukiem powalił na ziemię. Brunetce ktoś przytrzymał dłonią usta, a drugą ręką złapał za ręce i w takiej pozycji wczołgał się za krzaki, jakby starał się aby nikt ich nie usłyszał, ani nikt ich nie zobaczył. Wszelkie próby krzyku, przeprowadzane przez dziewczynę, szły nadaremno. Potężna dłoń nadal zakrywała jej usta i nie pozwalała nawet na najcichszy jęk. Ally słyszała rozmowy dwóch mężczyzn. Nie rozumiała o czym mówili,byli stanowczo za daleko. Po chwili słyszała już tylko kroki i niespokojny oddech kogoś, przez kogo była przetrzymywana. Później nie słyszała już nic. Najwidoczniej mężczyźni musieli sobie pójść. Wstrzymała oddech, aby upewnić się, że już nic nie słyszy. Cisza. Głucha i pusta cisza zapanowała w około. Nawet osoba która ją teraz przetrzymywała musiała wstrzymać oddech... lub umrzeć. Ale sądząc po tym iż jego dłonie nadal zaciskały się na ciele brunetki, można wykluczyć drugą wersję.
- Poszli.- Ally usłyszała nagle. Otworzyła szeroko oczy. Poczuła przyjemne rozluźnienie, gdy dłonie chłopaka puściły jej ręce i przestały zaciskać się na jej ustach. Usiadła. Chłopak, który jeszcze przed chwilą boleśnie przetrzymywał jej ręce, wstał i wyciągną dłoń w jej kierunku. Złapała ją. Wstała i stanęła twarzą w twarz z... Sylvain'em.
- Sylvain?-zapytała głupio brunetka.-  Co? Co? Co się tu do cholery jasnej dzieje! Co to było!? Kim oni byli?!- zaczęła krzyczeć jednocześnie wymachując rękoma.
- Uspokój się Ally! Nie wiem. Wyszedłem się przejść, usłyszałem jak ktoś tu chodzi. Zobaczyłem mężczyzn z bronią a potem ciebie. Nie chciałem... aby ci się coś stało. Nie wiedziałem co robić, więc zrobiłem to, co według mnie było w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem-powiedział na jednym tchu chłopak.
- Ale...
- Nie wiem.- Zakończył temat Sylvain, jednocześnie przerywając wypowiedź brunetki.
Cisza. Znowu nastała ta cholerna cisza. Ally nie lubiła ciszy. Wolała, gdy w okół niej dużo się działo. Jednak ostanie wydarzenia w porównaniu z teraźniejszą ciszą były dla niej istnym koszmarem.
- Ally?- odezwał się nagle czyjś głos, brzmiący melodyjnie i wybawczo. W pierwszej chwili Ally nie umiała go rozpoznać. Lecz już po chwili zorientowała się, że tuż obok niej i Sylvain'a staną Austin.
- Austin. Hej. Co tu robisz?
- Ally! Głupio się pytasz! przecież mi niedawno uciekłaś i... teraz jesteś tutaj.. no z nim.- Odparł oschle Austin widząc Sylvaina, stojącego przy brunetce.
-Witaj Austin.- Odparł francuz, lekko się uśmiechając. Sztuczność w jego głosie można było wychwycić z dziecinną łatwością.
- Austin, proszę, wracajmy do Cimmerii, ok?- odporała nagle Ally, zupełnie wykończonym głosem.
- Ok, Ally.- Uśmiechną się do dziewczyny Austin.
- Idź, Ally zaraz cię dogini- odparł nagle Sylwain, jednocześnie przytrzymując Ally za ramię. Austin posłał mu groźnie spojrzenie, jednak po chwili ruszył przed siebie. Gdy tylko postać chłopaka zniknęłą w ciemności, Sylvain przyciągnął do siebie Ally i wyszeptał:
- Ally, nie zależnie co się będzie działo i kto będzie o to pytał, nigdy ale to nigdy nie mów nikomu co i kogo tu dzisiaj widziałaś.
                                                                 ***
Hejcia hejcia. Wiem, wiem, zawaliłąm... i to ostro! Ale już wyjaśniam. Więc, po prierwsze kiedy jakieś dwa tygofdnie temu napisałam rozdiał to calusieńki mi się usunął -,- tępy blogspot ! Żeby to był pierwszy raz... ale nie... to był chyba z 3! Ale nie ważne... teraz są poprawy ocen i ostatnie moje dnie wyglądały na zakuwaniu :/ Dzisiaj gdyby nie komentarze Claudi to ja bym tego posta dodawała do 16 czerwca... czyli do wystawienia ocen. Ale jest! Taki króciutki, ale zawsze coś. Daję wam o sobie znać i wiedzcie, ze mimo iź rozdziały nie pojawiają się często ja nigdy nie zapominam o tym blogu. NIGDY. Czytam te wszystkie komentarze i aż sama siebie oczerniam w myślach, że tak go zaniedbuje :C Dobra, lece się uczyć do fizy :/ Głupia fiza... No i jak tam u was w szkole? Jakie średnie? Uuuu mnie... nie tak najgorzej, jeśli poprawię kilka sprawdzianów (mam tydznień... brawo mi, że wszystko na ostatnią chwilę) to może będzie pasek... ody :) No to.. przepraszam was bardzo i oznajmniam, że po 16 czerwca jestem cała wasza! A na razie... papapap jeszcze do 16, spróbuję coś potworzyć :)) pappap kochammm was miśki, dropsy i cukiereczki :*****
                                                                                                                 Weronika Love
P S Jak coś to za błędy z góry przepraszam, ale ten rozdział powstał w pośpiechu w przerwie w uczeniu i był nie sprawdzany.