czwartek, 26 września 2013

rozdział 8- W życiu trzeba wykazać się odwagą i pomysłowością. Ale najważniejsze jest to, by pozostać sobą, bo tylko tak odnajdziemy samego siebie.

*oczami narratora*
    Kiedy po śniadaniu dziewczyny poszły do pokoju, stali uczniowie Cimmeri wyruszyli na lekcję. Allyson wiedząc, że ona jeszcze przez jeden dzień ma wolne, mimowolnie powróciła myślami do wakacji. Gdy drzwi od pokoju nr. 13 zamknęły się za brunetkami, Ally padła zmęczona na łóżko, rozkładając się przy tym jak tylko mogła. Grece widząc jak śmiesznie wygląda pozycja przyjaciółki, postanowiła zachować powagę i skromnie usadowiła się na rogu łóżka.
- Miło jest, kiedy inni się uczą, a ty nie musisz nic robić tylko leżeć- odezwała się z ogromnym uśmiechem na ustach Ally. Przymknęła oczy i ze wszystkich sił starała się przypomnieć sobie te uczucie które towarzyszyło jej podczas lata- wolności i odpoczynku. Jednak im bardziej zagłębiała się w swoich myślach tym bardziej gubiła sens swych filozofii. Nagle z "transu" wyrwał ją znajomy głos jej towarzyszki.
- Zamierzasz leżeć cały dzień?- zapytała ją bardzo podejrzliwie, ale za razem sarkastycznie Grece. Ally nawet nie otwierając oczu wydusiła z siebie tylko niemrawe "yhym" i dalej spoczywała na posłaniu. Nagle Grece pociągnęła ją za nogę przez co dziewczyna szeroko otwarła powieki i w ostatniej chwili złapała się poręczy, unikając zderzenia z podłogą. Brunetka usiadła na łóżku chwaląc siebie w myślach za refleks jakim się wykazała. Mimo iż w środku rozpierała ją duma jej mina nie dawała tego poznać, za to z wyrazu jej twarzy odczytać można było złość i irytację.
- Co ty odwalasz?- zapytała, o dziwo, spokojnie Ally. Grece spodziewała się innej reakcji ze strony Allyson, lecz po chwili obie wybuchły śmiechem.
- To co idziemy na dwór, możemy pochodzić po lesie?- zapytała z przekonaniem Grece. Ally przytaknęła ruchem głowy i po chwili obie dziewczyny wyruszyły w stronę podwórka.
       Dwie brunetki przechadzały się po lesie rozmawiając na wszystkie możliwe tematy. W końcu dyskusja zeszła na niewłaściwe tory, te o które Ally tak bardzo modliła się w myślach, aby ich nie poruszać. Rozmowa zaczęła krążyć na temat Dallas' a. Allyson stopniowo unikała odpowiedzi na zadawane przez Grece pytania typu "Jak wam się powodzi?", czy " Rany, musisz za nim tęsknić, nie?". Ally na początku dość dobrze maskowała woje pragnienie skończenia tego tematu, uśmiechem, lecz kiedy brunetka już myślała, że zmieniły tezę rozmowy Grece zadała ostateczne pytanie, które sprawiło, że nasza bohaterka pękła.
- Nie sądzisz, że kiedy cię nie będzie Dallas może sobie kogoś znaleźć? No wiesz... w tedy może z tobą zerwać, al...- nie kończyła swojej wypowiedzi, gdyż Ally przerwała jej gwałtownym wybuchem złości.
- On już to zrobił Grece! Tak po prostu przez sms' a! Na poziomie podstawówki, nawet nie zadzwonił!- wyrzuciła z siebie, do tej pory, wzbierającą się w niej złość. Stanęła na przeciwko dębu, odwracając się od zdumionej i przerażonej towarzyszki. Ona także znieruchomiała patrząc jak jej przyjaciółka cierpi.
- Przykro mi Ally. Ale nie powinnaś się nim przejmować, wiesz? Jesteś wspaniałą dziewczyną i zasługujesz na kogoś lepszego. To on od zawsze nie zasługiwał na ciebie- powiedziała spokojnie, podchodząc do Allyson, kładąc swoją rękę na jej ramieniu. Nastała chwila ciszy. Długiej ciszy, którą Ally postanowiła przerwać. Nie płakała, była raczej wściekła na samą siebie, że zaufała takiemu chłopakowi.
- Jestem silna Grece. Dam radę, ja to zniosę. Nie będę cierpiała przez chłopaka, nie jest tego wart. Tylko o jedno cię proszę Grece. Nie rozczulaj się na de mną, dobrze? Tego bym nie zniosła- Ally uśmiechnęła się delikatnie i wtuliła w ciepły sweter przyjaciółki. Znajdowały się w lesie o wyglądzie typowo jesiennym. Drzewa były już prawie bez liści, a ziemia pokryta nimi pokryta.
*Ally*
      Kiedy przytuliłam się do przyjaciółki, za jej plecami dostrzegłam budowlę. Nie wiem czemu, ale zdawała mi się ona uderzająco znajoma. Kiedy oderwałam się od przyjaciółki, pokazałam jej mój obiekt obserwowań.
- Idziemy tam?- zapytałam i nie czekając na odpowiedź dotknęłam ręką ramiona Grece krzycząc "Gonisz!" uciekłam w stronę budowli. Moja koleżanka nie miała szans na dogonienie mnie, gdyż byłam od niej o sto razy szybsza. Kiedy dotarłam do celu, okazało się, że jest to kapliczka. Zaraz za mną przybiegła zdyszana Grece. Obie stanęłyśmy na przeciw dość starego kościółka. Było w nim coś, co sprawiało, że wzbudził we mnie zachwyt i ochotę wejścia do środka.
- Wchodzimy?- zapytałam z dość chytrym uśmiechem na ustach i zanim moja przyjaciółka zdążyła zareagować, pociągnęłam ją do środka.
- Jezu!- wyszeptałam, kiedy dostałyśmy się do wewnątrz. Z otwartą buzią przechodziłam przez długi szereg ławek, delikatnie smerając  każdą z nich. Grece posłusznie wędrowała za mną przyglądając się z jeszcze większą ciekawością. W końcu dotarłam do ołtarza. Nagle sobie coś uświadomiłam. A mianowicie, że te miejsce to zupełnie te same, które widziałam w moim śnie, przed wyjazdem do Cimmeri. Nie powiem trochę mnie to przeraziło, zwłaszcza, że po chwili drzwi od kaplicy się otworzyły i ...
                                                                               ***
Ojojoj :) Hej :) Dziś krótko, bo zasypiam :) specjalnie dla was zawalam nockę... Podoba się??? Bo ja sądzę, że jest... jest... niewiem... może taki nie najgorszy, ale mógł by byś lepszy :) Oki oki i patatki zaraz padne, papapap :) I dzięki za TYLE komentarzy !!! Dardzo <3 Kocham i Całuję :*
                                                                                                                         Weronika Love

niedziela, 22 września 2013

rozdział 7- Życie zmusza do wyborów, więc koloruj jak chcesz. Wolisz czarno-białe szczęście, czy piękny kolor łez?

*oczami narratora* *rano*
   Przez firanki, do pokoju delikatnie zaczęło wdzierać się światło. Jednak Ally była tak bardzo pogrążona w śnie, że słońce które padało prosto na jej twarz, wcale jej nie przeszkadzało. Podsunęła tylko bardziej kołdrę i dalej spała jak zabita. Grece miała swoje łóżko w cieniu przez co także była jeszcze w krainie Morfeusza. Obie dziewczyny spały sobie spokojnie, dopóki nie wybiła godzina siódma. Nagle po całym budynku rozległ się dźwięk tak głośny, że Ally spadła z łóżka, a Grece na nią. Odgłos który obudził dziewczyny brzmiał jak dzwonek na lekcję, a w tym przypadku zastępował on budzik. O siódmej rano każdy uczeń musi powrócić z krainy snów na ziemię.
- Złaś ze mnie!- krzyknęła Ally która zazwyczaj rano nie ma dobrego nastroju, zwłaszcza o tak wczesnej porze. Grece słysząc ton głosu przyjaciółki posłusznie wstała, jednak nie odzyskała pełnej świadomości. Allyson także była jeszcze na wpół jawie. Obie zdezorientowane dziewczyny zaczęły chodzić po pokoju i próbowały uświadomić sobie co się właściwie stało. Kiedy nasza główna bohaterka "ocknęła się" stanęła w miejscu rozglądając się po pokoju. Grece po chwili także była już na jawie i obie dziewczyny spoglądały na siebie z niezrozumieniem.
- Czy mi się tylko zdawało czy to  był dzwonek na lekcję?- zapytała z przerażoną miną Grece.
- Ale to chyba taki budzik, nie?- Ally także była pełna obaw, ale już po chwili obie dziewczyn widząc przez okno, że reszta uczniów dopiero co się budzi, uspokoiły się. Ally wykorzystując zamieszanie i nie uwagę przyjaciółki, szybko zebrała ubrania i krzycząc:
- Zajmuję łazienkę!- weszła do toalety, zanim Grece zdążyła zareagować. Allyson w przeciągu piętnastu minut zdążyła przebrać się, uczesać i umalować. Kiedy wyszła z łazienki ku jej zdziwieniu na łóżku siedziała przebrana już Grece. Chociaż była już w ubraniach, nie miała na sobie makijażu, a jej włosy sterczały na wszystkie strony świata.
- Jak ty się przebrałaś?- zapytała trochę przerażona i zdziwiona Ally.
- Jak? W szafie- odparła bez skrupułów dziewczyna. Nasza główna bohaterka spoglądała to na szafę, to na uśmiechniętą Grece, po czym wybuchła śmiechem. Jej towarzyszka po chwili także zaczęła się śmiać. Kiedy już trochę ochłonęły, Grece udała się do łazienki, gdzie uczesała się i umalowała. Kiedy wyszła z toalety, Ally leżała bezwładnie na łóżku wpatrując się w nieznany punkt. Widocznie nad czymś się głęboko zastanawiała, jednak tylko ona wiedziała nad czym. Jej filozofie przerwał głos towarzyszącej jej brunetki.
- Ally, o której jest śniadanie?- spytała z niepokojem patrząc na zegarek.
- Chyba o ósmej, a która jest?
- Za minutę!- wykrzyczała Grece, na co brązowooka zerwała się z łóżka. Obie ruszyły do drzwi i podążyły w stronę stołówki.
    Kiedy biegły przez korytarz Allyson rozwiązał się but, przez co upadła na ziemię. Jej koleżanka nie widząc tego i z przekonaniem, że brunetka nadal jest obok, pobiegła dalej. Ally szybko wstała i ruszyła przed siebie. Kiedy właśnie skręcała nie zauważyła przed sobą niewysokiej blondynki. Dziewczyny wpadły na siebie. Widać było, że blondynka także kieruje się w stronę stołówki.
- Uważaj trochę!- wykrzyczała niebieskooka patrząc z wyrzutem na Ally.
- Sory nie widziałam cię!- odparła brunetka. Obie zmierzyły się wzrokiem, po czym bez słowa rzuciły się w stronę jadalni.
*Ally*
     Kiedy dotarłyśmy do stołówki wszyscy siedzieli już zajadając się tym co im przyniesiono. Kiedy wraz z tą dziewczyną weszłam do jadalni, dotychczasowe rozmowy i śmiechy ucichły, a oczy wszystkich skierowały się na nas. Na końcu sali dostrzegłam okrągły stolik, a przy nim Grece. Kiedy już chciałam usiąść usłyszałam głos, który mroził krew w żyłach (dosłownie).
- Panno Dawson. Jest tu pani pierwszy dzień i już się pani spóźnia?- Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam, że prze de mną stoi mężczyzna w średnim wieku w okularach i bez włosów. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nagle zza moich pleców odezwał się ten sam głos, który słyszałam na korytarzu.
- To przez ze mnie się spóźniła, proszę pana.- Ten głos z pewnością należał do dziewczyny na którą wpadłam. Odwróciłam się i spostrzegłam, że blondynka stoi za mną. Zdziwił mnie ton głosu jakim zwróciła się do nauczyciela, ponieważ był on bardzo podobny, do tych jakim zwraca się do swoich rówieśników. Odzywała się do niego bardzo swobodnie i bez obaw o karę.
- Niech ci będzie Jo.- Po tych słowach mężczyzna usiadł na swoim miejscu, a ja podążyłam w stronę stolika przy którym siedziała Grece. Zaraz za mną ruszyła blondynka.
- Cześć.- Dziewczyna odwróciła mnie do siebie.- Jetem Jo, a ty?
- Ally. Dzięki, że się za mną wstawiłaś- odparłam podając jej rękę, którą uścisnęła.
- Drobiazg, wiem jaki ten facet jest zaborczy, już nie raz miałam z ni na pieńku- uśmiechnęła się do mnie i razem usiadłyśmy do stolika. Podczas rozmowy poczułam wibracje. Wyjęłam telefon z kieszeni i zauważyłam, że dostała sms. Otworzyłam wiadomość, była od Dallasa.
" Ally to nie ma sensu. Między nami nie iskrzy. To koniec. Żegnaj". Po przeczytaniu wiadomości najpierw przyszedł smutek, potem złość, ale potem poczułam się... szczęśliwa?
                                                                               ***
Hejo! :) Napisałam rozdział dziś! Cieszycie się? Moim zdaniem jest on no... taki sobie... Dziś się nie rozpisuje, bo jest 15 po 23 a juto szkoła!!! Jak ja wstanę? No ok a więc jeszcze WAŻNE! Mam propozycję :) Jeśli pod tym postem będzie 10 komentarzy (można anonimowo i bez weryfikacji) kolejny rozdział pojawi się w przeciągu trzech dni, a jeśli będzie mniej w następny weekend. No to jest propozycja nie do odrzucenia :) Ok spadam bo spadam z nóg :D Całuję :*
                                                                                                              Weronika Love

wtorek, 17 września 2013

rozdział 6- Nie chcę zaczynać od początku. Chcę naprawić błędy w starym życiu i żyć bez problemów cały czas tym samym.

*narrator*
   W końcu nastał wieczór. Autobus zatrzymał się przed wielkim, szarym i smętnym budynkiem. Allyson kiedy tylko usłyszała głos nauczycielki oznajmiający, że dotarli na miejsce, od razu rzuciła się do wyjścia. Gdy przepchnęła się przez tłum uczniów wychodzących z pojazdu jej uśmiech automatycznie zmalał. Budynek przed którym się zatrzymali, Ally porównała do budowli z czasów średniowiecznych. Ta szkoła nazywała się Cimmerią. Dookoła wszystko zarośnięte było lasami i nic nie wskazywało na to, że gdzieś niedaleko jest jakaś cywilizacja. Nasza główna bohaterka wpatrywała się w budynek z lekko otwartą buzią. Nagle, nie wiadomo z kąt, obok niej pojawił się Austin, który na jej widok wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- Co, Dawson? Myślałaś, że przywiozą nas do luksusowego hotelu?- zapytał przez śmiech chłopak. Niespodziewanie dziewczyna także zaczęła się śmiać, przez co blondyn zaprzestał tej czynności, nie wiedząc o co chodzi brunetce. Zaczął wpatrywać się w Ally, na co ta jeszcze bardziej zaczęła się śmiać.
- Nie Moon. Nie myślałam, że wylądujemy w luksusach, ale nie myślałam także, że trafimy do miejsca gdzie będą chodzić ci po głowie pająki.- Mówiąc to Allyson dalej się śmiała, a zmieszany chłopak uznał to za kawał.
- Ta, jasne. Nie nabiorę się- odpowiedział dość dziecinnie blondyn.
- Tylko ostrzegałam.- Nagle Austin poczuł delikatne mrowienie na głowie. Gdy dotkną ręką swoich włosów, wrzasną tak głośno, że wszyscy zgromadzeni spojrzeli się na niego jak na jakiegoś psychopatę. Zresztą, mieli pełne prawo tak myśleć, ponieważ chłopak zaczął po chwili latać czochrając się po głowie i krzycząc na cały regulator. Greace, Ashley, Trish i Ally widzą jego zachowanie zaczęły praktycznie turlać się ze śmiechu, przez co powstało nie małe zamieszanie.
    Chociaż pająk, który był przedtem na głowie blondyna już dawno został zepchnięty, Austin dalej nie ubłagalnie wrzeszczał i biegał. Nagle nauczycielka zdenerwowana jego zachowaniem i ciągłymi prośbami o spokój, złapała go za ramię przez co chłopak zahaował.
- Co ty wyprawiasz?!- wrzasnęła, a chłopak poczuł zakłopotanie.
- No... ja.. ten tego... Miałem pająka na głowie.- Kiedy wypowiedział te słowa sama uświadomił sobie jak tragicznie to brzmi. Opiekunka tylko westchnęła i odeszła, aby ogłosić zbiórkę.
*Ally*
   Już po chwili znaleźliśmy się w budynku. Wygląd od wewnątrz przeraził mnie jeszcze bardziej. A czemu? Ściany były pomalowane na smętne kolory, meble także wydawały się już dość zużyte, a w samym centru niekończącego się holu, rozwinięty był zakurzony dywan. Zaraz do mnie dołączyła Grece, a po niej Ashley. Ich reakcja na widok wystroju wnętrza, niczym nie różniła się od mojej.
- My tu mamy zamieszkać? Może to pomyłka?- ledwo wydusiła Grece, która beznamiętnie i z grymasem na utach, wpatrywała się w smętny hol. Kiedy sama ocknęłam się z transu i mój mózg uświadomił sobie, że te miejsce, przez najbliższy miesiąc będzie moim domem, spojrzałam się w stronę moich przyjaciółek. Ich miny były bezcenne. Kiedy wybuchłam śmiechem dziewczyny odzyskały świadomość. Nie miałyśmy czasu na rozmowę, ponieważ nauczycielka zaczęła rozdawać nam klucze do pokoi.
    Nasze tymczasowe królestwa zostały już przydzielone. Wszystkie pokoje były dwu osobowe i to pani dobierała pary. Mi został przydzielona Grece. Nawet cieszyłam się, że to właśnie ona została mi przeznaczona, gdyż była moją przyjaciółką i miałam okazję lepiej ją poznać.
    Kiedy podążałyśmy właśnie do naszego wspólnego pokoju, taszcząc za sobą po jednej walizce. Spojrzałam na plakietkę z numerkiem pokoju, przyczepioną do klucza.
- Hahaha! No to nam się poszczęściło! Mamy pokój numer trzynaście.
   Roześmiałam się na widok numerku. Ponoć w pokojach o numerze trzynaście straszy. Haha ale kto w to wierzy? No na pewno nie ja! Właśnie przekroczyłyśmy próg naszego pokoju. Przyznam, że same pomieszczenie nie wyglądało tak źle jak hol. Chociaż nie mogę powiedzieć, że było idealnie, ponieważ am wystrój miał braki. Ściany były koloru jasno różowego, przechodzące w kremowy. W rogu stały dwa łóżka. Znajdowały się tam także biurko, krzesła, okno i szafki nocne. Przeszłam do okna, aby zobaczyć jaki mamy widok. Kiedy odsłoniłam zasłonę, która sięgała aż do podłogi, okazało się, że znajduje się tam także balkon. Wyszłam na taras i o dziwo nasze okna padały prosto na kolejny balkon. Nagle zobaczyłam jak zasłona z naprzeciwka poruszyła się. Nagle na zewnątrz wyszła Ashley. Czyli nie mamy daleko. Wymieniłyśmy się paroma zdaniami na temat nowego miejsca, a później z powrotem weszłam do pomieszczenia. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 24:00. Jutro jeszcze nie mamy zajęć, by zapoznać się z szkołą i otoczeniem. Zapomniałam wspomnieć, że w ośrodku jest paru stałych uczniów, więc czekają nas nowe znajomości. Grece właśnie wpakowywała do szafy swoje rzeczy, a ja postanowiłam ogarnąć się po podróży. Weszłam do łazienki, która była bardzo mała! Była tam kabina prysznicowa, umywalka, sedes i inne tradycyjne rzeczy. Kiedy byłam w pełni gotowa wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Grece usiadła obok mnie. Zaczęłyśmy omawiać dzisiejszy dzień, po kolei ze szczegółami. Kiedy skończyły nam się tematy, między nami zapanowała cisza. Nagle usłyszałyśmy drapanie ze strony dachu. Wyłączyłam lampkę i otworzyłam okno, aby móc przez nie wyjrzeć.
    Z początku nic nie usłyszałam, ale po chwili do moich uszu dotarł odległy krzyk. Kilka sekund później ktoś ponownie wrzasną. Pochyliłam się do przodu, próbując przeniknąć wzrokiem ciemność. Noc była bezksiężycowa a chmury przysłoniły światło gwiazd. Nie potrafiłam niczego dostrzec. Usłyszałam jakiś hałas, tym razem o wiele bliżej, coś jakby odgłos kroków na skrzypiącej, drewnianej podłodze. Nie miałam pojęcia c to mogło być, wyraźnie jednak słyszałam, że dźwięk dochodził z dachu. Wydawało mi się, że dostrzegłam jakiś ruch poniżej, jakby coś pędziło w stronę lasu. Nasłuchałam uważnie, wstrzymując oddech i ignorując stojącą za mną Grece. Czy naprawdę dosłyszałam... śmiech? Po kilku minutach do moich uszu dotarł tak cichy szept, że nie byłam pewna, czy go sobie nie wyobraziłam.
- Wszystko w porządku Ally. Połóż się do łóżka.
   Rozejrzałam się po sypialni, lecz oprócz mnie i mojej przyjaciółki nikogo nie spostrzegłam. Potrząsnęłam głową, próbując ustalić, czy przypadkiem nie śpię.
- Wariuję- wymamrotałam pod nosem, zamykając okno i kładąc się do łóżka. Grece zrobiła to samo i już po chwili odpłynęła w krainę snów. Ja już prawie zasypiałam.
    Mogłabym przysięgnąć, że tuż przed zaśnięciem usłyszałam, jak ten sam głos zanosi się cichym śmiechem.
                                                                              ***
Witam!!! No heja! Siemacie! Hi! Sava! Zdrastwujcie! i po już inaczej się witać nie umiem :) No, a więc udało mi się skończyć rozdział!! Obiecałam, że dodam dzisiaj i jest :) Trudno, że w godzinach wieczornych, ale mam po prostu od zawalenia! Moja starsza siostra z liceum ma mniej lekcji. Wczoraj nie miałam czasu, bo piałam referat o polszczyźnie. Jestem na profilu humanistycznym :) (ta, kto by się spodziewał) Głupio, że już w gimnazjum wprowadzili profile, u was też tak jest? Moim zdaniem jest to gorsze, ale za to bardzo podoba mi się human :D Dobra opinię zostawiam wam, gdyż ja mam co do rozdziału mieszane uczucia :) Ale muszę kończyć. <3 Całuję :*
                                                                                                                           Weronika Love
PS Jeśli zostałeś zaproszony na fejsa przez jakąś Weronikę G. To ja! Mówię gdyż ostatnio szukałam blogerek na fejsie :P i jeszcze sory za błędy nie mam na nie siły ...

niedziela, 8 września 2013

rozdział 5- Mówisz "nie", myślisz "tak". Robisz tak, myślisz inaczej.

*Oczami Ashley*
   Obudziłam się, lecz nadal nie otwierałam oczu. Te twarde krzesła w autobusie wcale nie są wygodne. Są straszne!
- Ally, gdzie jesteśmy teraz?- wymruczałam przekręcając się na krześle. Po upłynięciu z trzydziestu sekund, nadal nie otrzymałam odpowiedzi. Minęła minuta, później dwie, trzy i nadal nic nie usłyszałam. Zaniepokojona otworzyłam oczy. Ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie było Allyson. Podnosząc się z fotela zaczęłam krążyć wzrokiem po autobusie. Niestety, ani śladu mojej przyjaciółki. Nagle siedząca przede mną Greace, która właśnie się obudziła, obczaiła, że stoję.
- Czego sterczysz nade mną? A tak na marginesie to gdzie jest Ally?- zapytała jeszcze zaspany głosem, przecierając oczy.
- Ogarnij się! Nigdzie jej nie ma!- krzyknęłam tak głośno, że większość uczniów popatrzyła się na mnie z wzrokiem "Czego drzesz ryja dziewczyno?". A Greace również wstała i bez słowa ruszyłyśmy do opiekuna, by zgłosić zaginięcie naszej przyjaciółki.
*W tym samym czasie u Austina i Ally* *narrator*
Chłopak już kolejną minutę przyciskał dziewczynę do szyby, trzymając ją za nadgarstki. Delikatnie napierał na nią, a ona na okno. Blondynowi widocznie pasowała ta pozycja, lecz jeśli chodzi o Ally nie koniecznie.
- Możesz mnie puścić?- wyszeptała Allyson, marszcząc przy tym brwi.
- A uspokoiłaś się trochę?- zapytał także szeptem blondyn, a powietrze wychodzące z jego ust odbiło się delikatnie o twarz brunetki; przez co po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Tak. Jestem spokojna. A teraz proszę puść mnie za nim ci coś zrobię- wysyczała Ally i prześlizgnęła się w bok, czym uwolniła się od blondyna. Chłopakowi nie bardzo pasowało to, że tak szybko od niego uciekła, ponieważ brunetka bardzo ładnie pachniała; przez co chciał jeszcze pozostać w tej pozycji. Ally usiadła na ławce, a blondyn podparł się o plastikową szybkę. Siedzieli w absolutnej ciszy. Jak na razie nie zapowiadało się, by ktoś jako pierwszy, zaczął rozmowę. Allyson zanurzyła się w swoich rozmyśleniach, przez co nie zauważyła jak Austin się jej przyglądał. Tak, Ally już zupełnie odpłynęła do swojego umysłu, a blondyn jak zahipnotyzowany wpatrywał się w brunetkę. Wyglądało to dość dziwacznie, gdyż chłopak stał podparty o szybę, z głupawym uśmiechem i rozmarzeniem w oczach. Zaś dziewczyna spoczywając na ławce nawet nie zwracała uwagi na wyraz twarzy Austina.
*Ally*
   To co się przed chwilą stało było dla mnie dość krępujące. Niby to nic takiego. Kurczę! To przecież naprawdę nic takiego. Złapał mnie tylko za nadgarstki i trzymał je, zanim całe posiniały!- pomyślałam oglądając swoje ręce, które faktycznie były trochę sine. Chłopak był silny i to bardzo. A więc czemu nie czuje do niego już żadnej złości? Czemu przestała przeszkadzać mi jego obecność? To dziwne. Ej, a może pójdę do sądu za próbę pobicia? Nie no to bez sensu! Po co? Przecież on praktycznie nic mi nie zrobił. Zresztą, jak ja pójdę z tym do sądu, to Austin też może.. w końcu to ja zaczęłam. Skąd u nie w głowie taki pomysł?!  No ok. Stop, zaczynasz świrować! A więc nad czym to ja zaczęłam... a tak! Krępująca sytuacja... Nie wiem czemu on mi już nie przeszkadza, ale nawet chcę aby tu był. Może to wdzięczność, że powstrzymał mnie od paniki i zaatakowania go? No dobra... W końcu musiał się obronić. Zostawiam tą sprawę i uznaję, za rozwiązaną... no prawie.
     Kiedy się ocknęłam zobaczyłam blondyna który wpatrywał się we mnie jak w obrazek. On nawet nie mrugał! Na dodatek jego mina mnie przerażała. Tego się nie da opisać. Może on śpi?! No taki, sen na jawie, nie? Ale on przecież stoi! A tylko konie śpią na stojąco!
- Halo! Co ci?!- krzyknęłam, ale on nawet nie drgną, tylko jeszcze szerzej się uśmiechną. Szczerze? Zaczęłam się go bać. Wstałam z ławki i podeszłam do chłopaka. Walnęłam go z całej siły w policzek. Zadziałało.
- Ała! Co ty robisz?- wrzasną łapiąc się za policzek.
- Budzę cię- zaśmiałam się, ale po chwili przestałam, gdyż zobaczyłam coś co prawiło, że zaczęłam skakać i potrząsać blondynem.
- Patrz! Patrz! Jadą!- wykrzyczałam i obróciłam chłopaka tak, że zobaczył to co ja. - Wrócili po nas!- wykrzyknęłam widząc biały autobus zbliżający się do przystanku.
                                                               ***
    Już po chwili siedzieliśmy w pojeździe. Okazało się, że kiedy pani pytała się czy wszyscy mają swoich "sąsiadów" Ashle nadal spała i nic nie odpowiedziała. Jeśli chodzi o Austina, to jego kolega z którym siedzi, chyba miał na imię Dez, także spał. A, że wszystko wydawało się w porządku opiekun odpuścił sobie liczenie. No grunt, że po nas wrócili. Ale za to na miejsce dojedziemy z godzinnym opóźnieniem. Super...
                                                             ***
 Hej :) Tak wiem rozdział dość krótkii dość nudny... i długo nie było... Jednym słowem "badziewie". Nie mogę się przyzwyczaić do gimnazjum, ono jest takie... nowe! Więcej przedmiotów i nauki... Ale rozdziały to mam nadzieję pojawiać będą się co tydzień, a czasem ja będzie mało pracy to w tygodniu też :) No co by tu jeszcze.... W tym rozdziale pojawiło się jakby trochę.. mnie? Mnie, bo tylko ja mogę myśleć o sądzie w dość romantycznej chwili, nie? Taaa... jest po 23, a jutro szkoła, a ja jeszcze przed lapem... Haha ale to i tak lepsze niż ostatnio, bo do północy pisałam z koleżanką na temat bohaterów (zapraszam juz dodałam bohaterów z poocą zuzy) rozmawiałyśmy do północy... A o 5 nad ranem... zadzwonił telefon mojej koleżanki, bo go u nas zostawiła! No to się wyspałam do szkoły.... No i jeszcze raz dziękuję Zuzi za komętowanie i podawanie pomysłów dla bohaterów :) <3 I się rozpisałam... ok kończę ! Papapappappap <3
Całuję :*
                                                                                                                  Weronika Love
PS Daje wam piosenke na której puncie od wczoraj szaleje! Musicie posłuchać! Naprawdę warto!!!!