piątek, 27 lutego 2015

rozdział 25- Uśmiech by­wa ak­tem męstwa, smu­tek to słabość i pos­ta­wa zbyt wy­god­na. Być ra­dos­nym i dob­rym, kiedy świat jest smut­ny i zły, to do­piero odwaga.

*Ally*
  To naprawdę niesamowite jak niektóre osoby, wręcz czytają nam w myślach. Wystarczy tylko poznać człowieka, a pod wpływem tego, z łatwością możemy nauczyć się odwzorowywania jego uczuć z oczu. Tak, właśnie z oczu. Myślę, że oczy są najbardziej czułym aspektem naszego ciała, a zarazem okropnie zdradliwym. Pominę niekryte fantazję na temat tego, że oczy są odzwierciedleniem duszy. Przecież nie mam ciemnej duszy, prawda?
   Wpatrywałam się w Austina, niczym ofiara czekająca na ostateczność. Wraz z wypowiedzeniem przez niego słów, które chyba miały podnieść mnie na duchu, odechciało mi się płakać. On tu był. Nie wyszedł, ale został. Może sam fakt, że mnie nie zostawił, sprawił, że mogłabym porównać go do bohatera. Mojego bohatera. Przez ułamek sekundy zastanawiałam się, czy na to zasłużyłam. Ludzie na świecie są samotni, a ja mam przy sobie kogoś tak dobrego.
- Ally?- znowu te pytanie, przywołujące mnie do szarej rzeczywistości. Ah, Austin, gdybyś wiedział jak dobrze było mi w myślach, na pewno byś mnie nie przywołał z powrotem do życia. Nie zamierzałam nic mówić. Poczułam jak twardnieje mi gardło, a język zastyga w ustach. Zamknęłam na chwilę oczy. Niestety te kilka sekund wystarczyło, bym znowu poczuła te nieprzyjemne uczucie bólu, a co gorsze płaczu. Zacisnęłam mocniej powieki, nie dając przedostać się przez nie łzom. Nagle poczułam ciepło czyiś ramion na moim ciele i dotyk innego ciała, opierającego się na mnie. Może to przez te dziwne, szczypiące uczucie w brzuchu, a może przez to, że miałam zamknięte oczy, ta chwila tak bardzo różniła się od innych. Chciałam zastygnąć i chłonąć ten moment godzinami.
- Allyson- jego usta zmiękły w uśmiechu, który łamie mi kręgosłup. Powtarza moje imię, jakby jego brzmienie go bawiło. Dostarczało mu rozrywki. Sprawiało mu przyjemność. Przez 17 lat nikt nie wymawiał mojego imienia w ten sposób. Pozwoliłam sobie na otworzenie oczu, przerywając tok myśli w mojej głowie. Chociaż raz chciałam przeżyć chwilę na prawdę, nie myśląc nad nią.
Mimowolnie, cicha łza spłynęła po moim policzku, następnie kapiąc na rękaw Austina. Nie wiem dlaczego jego uśmiech jest zaraźliwy, ale gdy tylko kąciki jego ust uniosły się ku górze, natychmiast się uśmiechnęłam. Pozwoliłam sobie na chwilowe spojrzenie w oczy Austina, co okazało się niewyobrażalnym błędem z mojej strony. Wystarczyła chwila, sekunda, nie więcej, abym straciła grunt pod nogami. Jego oczy były piękną hipnozą.
- Ally- zaczął ostrożnie. Uśmiechnęłam się w duchu na myśl o tym, że Austin nie słyszał moich myśli.- Mogłabyś mi powiedzieć co się stało?
- Nie- odparłam szybko i ostro. Zdecydowanie za ostro, z czego zdałam sobie później sprawę.
- Możesz mi zaufać.
  Wiedziałam, że Austin szuka moich oczu. Nie mogę pozwolić sobie na choćby jeszcze jedno spojrzenie.
- Wiem, że mogę. Przecież się przyjaźnimy- odparłam, jeszcze mocniej przeszywając podłogę wzrokiem.- Ale nie chce.
   Mimo iż nie widziałam wyrazu twarzy Austina,  wiedziałam jak wyglądał.
- Przepraszam cię Austin. Mógłbyś mnie zostawić samą?
 Znowu język zaczął mi się plątać. Mówię rzeczy, których tak naprawdę nie chcę. Chciałbym, aby Austin został, chciałbym aby mnie przytulił raz jeszcze i tak bardzo chciałbym zatrzymać go na zawsze. Najgorsze jest to, że nie mogę, nie mogę, nie mogę. Muszę trzymać się z odpowiedniej odległości, najtrudniejsze jest to, aby nie zbliżyć się za bardzo.
  Dotknęłam zgniecioną kulkę papieru, którą miałabym ochotę porwać. List od Christophera. Skrawek papieru, przypominający o trwającej rzeczywistości.
- Skąd znasz Christophera?- pomyślałam głośno, nie zdając sobie z tego sprawy. Zasłoniłam usta dłonią, modląc się, aby Austin tego nie usłyszał, nawet wiedząc, że to niemożliwe. Poczułam jak jego mięśnie się napinają. Teraz musiałam spojrzeć mu w oczy.
- Christophera? Christophera Dawso..- przerwał wymawiając moje nazwisko. Nazwisko mojej rodziny, które nosił także mój brat. Dopiero teraz, Austin zauważył, że ja i Christopher mamy te same nazwisko. Dawson..tak bardzo chciałabym wymazać je teraz z pamięci Austina. Tak strasznie pragnę zmienić je na inne.
- Tak. Czy znasz Christophera Dawson?- oznajmiłam bezproblemowo, chociaż w środku łamałam się na pół.
- Ally, to twoja rodzina? Nie wiedziałem, naprawdę w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że on, mógłby być...
- Spokrewniony ze mną?- dokończyłam mechanicznie za chłopaka. Poczułam jak mięśnie Austina znowu się rozluźniają, jakby ktoś wlał w niego wiadro współczucia.
- Ally, chodziło mi o to, że jesteście zupełnie różni- powiedział to głosem tak przepełnionym czułości, że o mało nie wbiłam sobie paznokci w skórę.
- Austin, proszę, zostawmy temat mojej rodziny. Mógłbyś mi powiedzieć skąd znasz..- przerwałam, starając się skumulować ból narastający we mnie z prędkością światła.- Skąd znasz mojego brata?- dokończyłam z trudem.
- Cóż..- jęknął, skierowując oczy w bok, jakby uciekając od mojego spojrzenia. Jakby bał się, że moje oczy są trujące, chociaż on już dawno mnie swoimi zatruł.- Znam Christophera z Cimmeri. Nie wiem czy wiesz Ally, ale uczęszczał tutaj. Przez rok. Byłem w tedy jeszcze dość małym dzieckiem i przychodziłem tu odwiedzać rodziców. Pamiętasz? Opowiadałem ci, że kiedyś tu mieszkaliśmy.  Można powiedzieć, że ja i Christopher się przyjaźniliśmy. Jeśli tylko przyjaźnią można nazwać rozmowy dziecka i 16-latka. Miałem w tedy może 11 lat, kiedy Chripstopher dopuścił się jednej z największych zbrodni w Cimmeri...
- Przeszedł na stronę Nathaniela...- dokończyłam za Austina, kruchym szeptem.
- Tak, to prawda. Ally, proszę nie mów Isabelle, że ci to powiedziałem.
   Wszystko powoli zaczęło składać się w pasującą do reszty całość. Nathaniel z Christpcher'em, nasz przyjazd tutaj, Nocna Szkoła, opieka, którą mnie otoczono, kroki za oknami, ubrani mężczyźni w lesie i to, że Christopcher tak dobrze zna całą szkołę oraz nauczycieli. To straszne w jaki sposób się o wszystkim dowiedziałam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam spędzić tutaj kolejne 3 lata swojego życia. A obok mnie mogą zostać tylko dwaj moi przyjaciele. Wiem jedno. Jednym z nich jest Austin.
                                                                               ***
Witaaaaaajcie. Otóż witam was przeciągle, zachrypnięto oraz chorowato. Wiem, że ten rozdział powstawał baaaaardzo długo, jednak powiem wam, że pisałam go chyba codziennie od jakiś 3 tygodni. Po prostu nie miałam żadnych pomysłów na niego, ponieważ miał być..taki wyjaśniający. Aby wam się wszystko nie poplątało. Jak pewnie zauważyliście ten rodział jest..inny? Opisowy? Z użyciem innego słownictwa? Odpowiem: tak. Już wyjaśniam. Zaczęłam czytać kolejną książkę, którą polecam wam z całego serca, "Dotyk Julii". Myślę, że to właśnie przez nią. Tak bardzo podobał mi się jej styl, że chyba trochę go łącze w własnym pisaniu, nawet podświadomie. Jeśli wam się nie podoba to napiszcie, a postaram się zmienić. Jeśli się podoba to..też napiszcie :))) A jeśli chodzi co u mnie..jestem chora. Przez ostatni tydzień nie wychodzę z wyra i nie zamierzam. To także trochę spowolniło mój "proces twórczy", gdyż mój mózg nie pracuje ... dosłownie. No cóż, piszcie co u was, a ja ide dalej się kurować i spać, aby wyzdrowieć i wyzbyć się grypy..ah, ona mnie zaraz zamęczy. No cóż, żegnam was zaspalllle i ociągle, ponieważ nie mam już chyba siły na pisanie, wybaczcie. Ppapa i pamiętajcie, że nie zapomniałam o blogi i was baaaardzo kocham , piszcie komentarze a z chęcią poczytam, paaa
                                                                                                                          Weronika Love

5 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział ♥ Rzeczywiście wyjaśniający większość spraw :)
    Nie mogę się doczekać następnego ♥
    Czekam niecierpliwie!
    Życzę powrotu do zdrowia :* :* :*
    Trzymaj się!
    Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Chamska reklama: http://follow-your-dreams-raura.blogspot.com Zapraszam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudo *-*
    Może wpadniesz do mnie ?
    http://you-never-know-when-death.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń