czwartek, 5 listopada 2015

rozdział 28- Nigdziebądź.

*Ally*
   Jest noc.Wydaje mi się, że siedząc tutaj znajduję się bliżej nieba. Gwiazdy doskonale oświetlają czarną przestrzeń dachu na którym właśnie siedzę. Biorę kolejny łyk wódki. Prosto z butelki. Nie chce myśleć o niczym, tylko się upić. Podobno w tedy wszystko mniej boli, a problemy już nie chodzą po naszej głowie jak pumy, szukając chwil kiedy będziemy jeszcze bardziej słabsi, aby nas dobić. Krzywię się, czując w ustach gorzki smak alkoholu. Jest niesmaczny, a ja mam wrażenie, że wlewam w siebie truciznę. Chce uciec, chce skoczyć z dachu, chce o wszystkim zapomnieć. Chce nie myśleć już o tym nic nie wartym człowieku. Chce przestać płakać na myśl o tym, że został porwany. Być może już nie żyje.
  W około panuje tak gęsta cisza, że bez problemu słyszę kroki jakiejś osoby, która się do mnie zbliża. Po raz pierwszy w życiu, postanawiam się nie bać. Może to przez alkohol, też tak słyszałam. Odwracam głowę w stronę odgłosu kroków. Widzę czarny cień, w odległości około 5 metrów ode mnie.
- Ally?:- słyszę znajomy głos. Wydaje się być  nieco inny, nieco zmutowany. Wstaję niesfornie, strącając niechcący wódkę z dachu. Przyglądam się, jak prawie pusta butelka stacza się po dachówkach, a następnie uderza o ziemię z cichym brzdękiem tłuczonego szkła.
- Ups- mówię i wybucham niepohamowanym śmiechem. Zataczam się, starając postawić krok przed siebie. Upadam i  powoli ześlizguję się po dachówkach w dół.
- Juuuhu!- krzyczę. Czuję się jak na zjeżdżalni. Nagle, jakaś siła podciąga mnie spowrotem w górę,
- A- austi-nnn...-  mamroczę i czuję się naprawdę dobrze. Słyszałam, że ludzie pijący czują się z tym źle. W takim razie dlaczego się uśmiecham? Dlaczego nie odczuwam już bólu? W zasadzie nic już nie czuje. Nic już nie pamiętam. Jestem czarną dziurą, nie mam uczuć, w jednej chwili stałam się wrakiem człowieka. Tracę swoje człowieczeństwo, bo nic już nie czuje, bo nie pamiętam czemu było mi smutno. Nie wiem jak się płacze i odczuwa ból, bo nie przypominam sobie abym go kiedykolwiek doświadczyła. Z każdą następną chwilą przestaje czuć, przestaje słyszeć, przestaje widzieć. Nie widzę już błyszczących gwiazd, to takie zabawne. W ciemnościach wszystko jest bardziej przejrzyste. Dlatego często zamykam oczy. Widzę w tedy to czego widzieć nie powinnam. Widzę jego oczy. Widzę jego usta, które pięknie układają słowa i zaokrąglają samogłoski. Nie słyszę co mówi, bo nie dojrzałam do tego, aby słuchać innych. A może po prostu nie chcę nic słyszeć. Ważne jest to, że on jest tutaj. Jest ze mną, chociaż w cale nie powinien tu być. Rozmywa się. Już prawie go nie widzę. Zamienił się w niewyraźną plamę. Znika i znowu wszystko jest czarne.
                                                               ***
Ten rozdział nie potrzebuje kolejnych tłumaczeń, czy dopowieści. On z zamierzenia ma być krótki. To przeżycia pijanej dziewczyny, jeśli ktoś się jeszcze nie domyślił. Nie było mnie tu od 4 miesięcy? Nie oczekuje, że ktokolwiek tu jeszcze jest, ani tego, że ktokolwiek to przeczyta. Ten blog miał już swoją chwilę chwały i myślę, że nie może wiecznie z niej korzystać, bo zachoruje na samouwielbienie. Ten blog to moja odskocznia. Nie obiecam mu, że będę u niego regularnie. On wie, że wracam. A wy?

5 komentarzy: