czwartek, 29 sierpnia 2013

rozdział 4- Przypadki stają się po coś, nie bez powodu, zawsze jest dno.

TYDZIEŃ PÓŻNIEJ
*narrator*
Nasza Allyson wiodła swoje normalne i zwyczajne życie. Nic szczególnego się nie wydarzyło od dobrego tygodnia. Austin nadal unikała Ally, a ona na przerwach przesiadywał z Ashley, Greace i Trish. Jednak nasza główna bohaterka od pewnego czasu coraz rzadziej widywała się ze swoim chłopakiem. Sama nie wiedziała czego było to skutkiem, ale Dallas ostatnio zaczął się oddalać od Allyson. A wracając do tematu szkoły. W tym tygodniu cała klasa ma wyjechać na cały miesiąc do miejscowości o nazwie "Cartedon". Nie jest to zwyczajna wycieczka, ponieważ uczniowie opuszczają swoje miejsce zamieszkania na cały miesiąc. Są to raczej badania, które mają ukazać, czy mieszkanie i uczenie się w tym samym miejscu przynosi rezultaty. Można powiedzieć, że jest to eksperymęt, do którego zgłosiła się szkoła. No cóż wróćmy do naszych bohaterów, w końcu już jutro wyjazd.
*Ally*
- Proszę, powiedz mi ile ciuchów bierzesz!- już od dłuższego czasu stałam nad walizką z telefonem w ręku. Bagaż mimo iż został przyniesiony dobrą godzinę temu, nadal był zupełnie pusty. Po drugiej stronie słuchawki stała Ashley, która także, zapewne, głowi się nad zawartością, która ma się znaleźć w walizce.
- Wiesz... Dowiedziałam się, że szkoła zapewnia ubrania na lekcję, bo są tam mundurki! Więc pozostaje nam wybrać ubrania na spędzanie czasu wolnego, czyli wieczorem. No i oczywiście kosmetyki- odpowiedziała spokojnym i opanowanym głosem moja przyjaciółka. Chociaż wiadomość o mundurkach mnie nie zachwyciła starałam się opanować.
- No ok. A co z butami?- Moja dociekliwość dawała po sobie poznać. Ashley zapewne miała już dość, ale nie dając po sobie poznać dalej, z anielską cierpliwością odpowiadała na każde z zadanych rzez mnie pytań.
- Z tego co wiem to szkoła też zapewnia obuwie, ale...- Nie skończyła, ponieważ przerwałam jej piskiem tak głośnym, że zapewne zabolało ją ucho.
- Co!? To już nie możemy nosić swoich butów tylko te starożytne kapcie szkolne!?
- Kotek, to nie ja ustalałam, a jak masz jakieś wonty to do rady szkoły proszę, a nie do mnie. Ale zawsze możesz wziąć swoje buty.
- No ok, ok. Kończę może uda mi się jakoś zapełnić tą walizkę. Pa.- Gdy już się rozłączałam usłyszałam tylko ciche "powodzenia" wypowiedziane z ust mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się do ekranu i położyłam telefon na szafce obok mojego łóżka. Jeszcze raz popatrzyłam na zupełnie pustą walizkę i potrząsnęłam głową kładąc ręce na biodrach. Po chwili wpatrywałam się już w zupełnie inny punkt, a mianowicie- szafę.
           Po upłynięciu kolejnej godziny moja walizka była już wypełniona po brzegi. Mniej więcej znajdowały się ta rzeczy takie jak: dresy, dżinsy, bluzki, koszule, sukienki, bielizna, baleriny, sandały, adidasy, szpilki, glany i kosmetyczka. Teraz pozostało najtrudniejsze, a mianowicie- zapięcie walizki. Na wykonanie tej czynności musiałam poświęcić  z dwadzieścia minut, ale po wielu próbach walizka się zapięła. Dumna z siebie odstawiłam zapełniony bagaż na bok, a sama spojrzałam na zegarek. Była dwudziesta druga w nocy. Wyjechać mamy o szóstej rano, bo droga ponoć jest straszliwie długa, długa na tyle, że na miejsce mamy dojechać dopiero wieczorem, około dwudziestej trzeciej. Prędko chwyciłam torebkę podręczną, do której schowałam telefon, portfel, chusteczki, picie na drogę, coś do jedzenia w czasie jazdy i książkę. Następnie szybko powędrowałam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, umyłam zęby, rozczesałam włosy i nałożyłam maseczkę (którą oczywiście zaraz zmyłam). Gotowa położyłam się do łóżka. Nim się obejrzałam odpłynęłam...
W ciemności stały dwie osoby. Widoczne były tylko cienie. Miejsce w którym przebywały było obszerne i bardzo stare. Drewniane drzwi były zatrzaśnięte na dwa zamki. Nagle w drzwi coś uderzyło. Było to tak gwałtowne i głośne, że odbiło się echem po całej budowli. Nagle jedna z osób zachrypłym głosem wyszeptała:
- Co to było?
- Nie wiem, ale to już idzie.
     Pierwszy głos na pewno należał do dziewczyny, w tym przypadku Allyson. Drugi był męski, znajomy. Ale Ally nie potrafiła go rozpoznać. Nagle w drzwi ponownie coś walnęło, teraz jednak o wiele mocniej. Po chwili pojawiały się kolejne uderzenia, coraz to silniejsze. 
- Co mamy zrobić, boję się!- krzyknęła brunetka przez płacz. Płakała i to bardzo. Chłopak jednak zachował spokój, do momentu kiedy uderzenia były na tyle silne, że zaczęły wyłamywać zamki.
- Musisz mi zaufać! Tylko to możesz zrobić!- przekrzyczał hałas blondyn. Długo nie otrzymał odpowiedzi, słychać było tylko uderzenia i płacz dziewczyny.
- Musisz mi zaufać! Tylko to! Musisz!- ponownie odezwał się chłopak. Nagle potężne uderzenie wyłamało jeden z zamków. Jeszcze chwila, a dostanie się do środka.
- Ufam ci! Słyszysz! Ufam ci Austin!- Te słowa zakończyły sen.
        Obudziłam się cała zdyszana. Spojrzałam na zegarek- 4:48. Nie było sensu ponownie zasypiać więc usiadłam na łóżku i zastanawiałam się o co chodziło w tym wszystkim. To był strasznie dziwny sen.
- Przestań mi się śnić Austin- wyszeptałam.
        Na niebie powoli zaczęło robić się jasno. Zegarek właśnie wybił piątą rano. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej odpowiedni zestaw na podróż. Gotowa zeszłam na dół, gdzie w kuchni siedzieli moi rodzice.
- Cześć- przywitałam się i włączyłam czajnik. Nie zamierzałam jeść śniadania o piątej rano, więc zrobiłam sobie herbatę. Szybko ją wypiłam. Zegarek pokazywał godzinę 5:30 więc czas wyruszać. Rodzice pojechali ze mną, bo chcieli się pożegnać. Kiedy dotarliśmy pod szkołę tata wziął mój bagaż  z bagażnika a mam, jak to mamy zaczęła coś tam nawijać, żebym dzwoniła i tak dalej. Wzięłam swoją walizkę, pożegnałam się z rodzicielką i ojcem i ruszyłam w stronę swoich koleżanek.
         Już od godziny siedzieliśmy w autobusie. Większość uczniów spała na fotelach. Ja siedziałam z Ashley na środkowym siedzeniu. Moja przyjaciółka już z dwadzieścia minut temu odpłynęła w świat snów, ale ja nie byłam śpiąca. Siedziałam na swoim miejscu oglądając przemijające krajobrazy zza okna. Wszyscy siedzieli cicho do momentu gdy jakiś uczeń oznajmił, że źle się czuje... No pięknie, czeka nas nieoczekiwana przerwa. Autobus zatrzymał się na najbliższym zjeździe, a opiekun oznajmił, że kto chce może wyjść i mamy pięć minut. Ja, jakoś omijając Ashley wyszłam na zewnątrz. Wyszło jeszcze parę uczniów, ale większość została w autobusie. W śród nie wielkiej liczby osób zobaczyłam twarz Austina. Automatycznie przypomniał mi się wczorajszy sen. A jeszcze dziwniejsze jest to, że nie czuję już takiej złości na jego widok, jak przedtem. W około o prócz jezdni, lasów i łąki nie było nic ciekawego. Postanowiłam się przejść, aby jakoś wytrzymać w autobusie te kolejne godziny. Kiedy oddaliłam się od autokaru dobre 20 metrów, usłyszałam czyjś głos za sobą.
- Nie ładnie tak się oddalać od grupy- powiedział ironicznym głosem Austin. Odwróciłam się w jego stronę.
- Odeszłam tylko na parę metrów.- Odwdzięczyłam się mu podobnym tonem głosu.
- Na pewno nie planowałaś ucieczki? Bo wiesz jak tak to droga wolna, ja cię nie zatrzymam.- Gestem dłoni pokazał mi drogę polną wiodącą prosto do lasu.
- Wiesz co? Jednak się nie skuszę- odpowiedziałam uśmiechając się sztucznie.
- Ale na pewno? Może jednak?- zapytał z nutką nadziei w głosie, przez co usiała policzyć do dziesięciu aby zachować spokój.
- Przemyślałam to i nie, zostanę, aby jeszcze ciebie podenerwować- uśmiechnęłam się jeszcze sztuczniej i minęłam go trącając w ramie. Nagle... stanęłam jak słup.
- Ej co ci? Co zobaczyłaś?- blondyn zaczął mi przez oczami wymachiwać ręką, zdenerwowana już złapałam ją w powietrzu.
- No właśnie nic!- krzyknęłam na co chłopak zrobił tak głupią minę, że gdybym miała przy sobie telefon zrobiłabym mu zdjęcie.
- Dobrze się czujesz?- zapytał patrząc na mnie pytającym, ale w pełni poważnym wzrokiem.
- Jak mam się czuć dobrze skoro nie widzę autobusu, durniu! Odjechał!- krzyknęłam i podbiegłam w miejsce gdzie jeszcze niedawno stał autokar. Usiadłam bezradnie na ławce pod daszkiem (od aut.- rozumiecie, bo jak są przystanki autobusowe to jest taka ławka i taki jakby dach xD). Po chwili dosiadł się do mnie Austin.
- I co my teraz mamy zrobić!?- krzyknęłam wstając z ławeczki.
- Czekać.- Odpowiedział tak spokojnie jakby nic się nie stało.
- Jak to czekać?! Zostawili nas! A co jak nie wrócą!? A co jak o nas zapomną!? A co..- zaczęłam panikować na dobre. Chodziłam w tę i we wte ciągle gestykulując.
- Ejjj!- krzykną blondyn. Niestety nic to nie dało, ponieważ jeszcze szybciej zaczęłam mówić.
- Zobaczysz zostawią nas tu na dobre!- krzyknęłam jeszcze głośniej.- To przez ciebie!- Chciałam go zaatakować, ale chłopak był szybszy i złapał mnie za nadgarstki, przyciskając do plastikowej szyby.
- Uspokój się- powiedział łagodnie cały czas mnie nie puszczając. Był blisko... zdecydowanie za blisko...
                                                              ***
No hej, hej, hej !!! O to przedstawiam wam rozdział 4! Jest strasznie długi, a to wynagrodzenie za moją nieobecność! Jutro pojawią się notki na dwóch kolejnych blogach. Cieszycie się? Dzisiaj dodałam na tym, bo naszła mnie wena, po prostu. :) No ok spadam, bo jest strasznie późno, a mi się chce spać... a więc komentujcie :) Całuję:*
                                                                                                              Weronika Love
 P S Sory za błędy, ale jest 1 w nocy i raczej na sprawdzanie nie mam ochoty...

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział *.*
    Dodaj szybko kolejny :D
    Jeden z najlepszych momentów- tłumaczenie, jak wygląda przystanek autobusowy XD
    Rozwaliłaś mnie tym :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz sama się z siebie śmieje :) Chciałam aby wszystko było zrozumiałe, a teraz jak to czytam to sama nie wyrabiam :D

      Usuń
  2. SUPERR ! czekam na nexta ! ' ***

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha ty myślisz, że ja nie wiem jak wygląda przystanek autobusowy? xD
    Rozdział świetny. Ale z tym, że autokar im uciekł jest mało prawdopodobne bo raczej wychowawcy zawsze liczą dzieci i sprawdzają czy ktoś im nie nawiał ;)
    No nic, czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Później się wyjaśni dlaczego im uciekł :) I dziękuję <3

      Usuń
  4. Genialny. !! Zawsze pisz takie długie rozdziały !! :D czekam na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Ale z tymi długimi rozdziałami to będzie ciężko :/ Ale się postaram ;)

      Usuń
  5. Rozdział zaczepisty!
    Nie musiałaś tłumaczyć jak wygląda przystanek autobusowy bo ja dobrze wiem jak on wygląda xD
    Ostatni moment był najlepszy!
    Z niecierpliwością czekam na next!
    Natka =3

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział superowy<3 czekam na rozdziały na jeszcze 2 blogach!
    Ps bardzo podobalo mi się zakończenie rozdziału ,,był blisko...zdecydowanie za blisko...''

    OdpowiedzUsuń
  7. Super jak zawsze♥
    Czekam na next
    Zobaczysz mój?
    http://rossilaura-love.blogspot.com/
    Jula:**

    OdpowiedzUsuń